Magia była dla naszych przodków jednym z ważniejszych elementów życia. Opierała się przede wszystkim na poszanowaniu przyrody, kultu Matki Ziemi, której dziękowano w ciągu roku za jej dary. Wiele świąt było okazją do wróżb. Jednym z takich okresów był koniec listopada, kiedy to zbliżał się moment przesilenia zimowego i koniec roku.
29 listopada przypada wigilia św. Andrzeja. Tego dnia był szczególny wieczór. Wierzono, że duchy przodków przybywają w tym czasie na ziemię, dlatego stwarzała się możliwość zapytania ich, za pośrednictwem wróżb, o najbliższą przyszłość. Przede wszystkim wróżby związane były z zamążpójściem. Podchodzono do nich bardzo poważnie i miały charakter typowo matrymonialny. Wróżyły sobie przede wszy kim niezamężne dziewczyny. Z upływem lat przybrały charakter zabawowy i wróżyły sobie zarówno dziewczyny jak i chłopcy.
Skąd wziął się ten zwyczaj? Dokładnie nie wiadomo. Już w XII wieku są zapiski o nich ale, że praktykowane były znacznie wcześniej. Ich geneza jednak jest znacznie starsza. Najprawdopodobniej powiązane były z kultem zmarłych przodków. Wierzono, ze w tym czasie przebywali oni najbliżej żywych i mogą uchylić rąbka tajemnicy. Nazywano ten czas „Jędrzejkami” albo „Jędrzejówkami”. Były popularne większej części Europy, także w Polsce, do której przywędrowały w XVI wieku. Pierwsze wzmianki źródłowe o tym zwyczaju pochodzą ze sztuki Marcina Bielskiego „Komedyja Justyna i Konstancyjej” z 1557 roku.
Dziewczęta wróżące sobie w noc św. Andrzeja musiały wykazać się niezwykłą odwagą. Jedną z niesamowitych wróżb było wróżenie z nocnego szczekania psów – dziewczyna wybiegała przed dom i nasłuchiwała, z której strony szczeka pies. Z tej strony mogła spodziewać się przyjścia narzeczonego . Innym sposobem było zaglądanie do studni, by zobaczyć w niej odbicie przyszłego męża. Idąc nocą przez wieś zatrzymywała się przed domem, z którego dobiegały słowa rozmowy i z ich treści odgadywała swój przyszły los. Czasem, chcąc poznać narzeczonego, dziewczęta biegły samotnie w noc do opuszczonego domu, by o północy w ciemnym otworze znajdującego się pieca zobaczyć postać przyszłego męża. Wieczorem panny wychodziły na podwórko i ze słomianego dachu wyrywały garść słomek. Jeśli była ich parzysta ilość, wróżyło to zamążpójście.
Dość specyficzną wróżbą w niektórych rejonach było wysiewanie przez dziewczyny w garnkach lub na skrawku pola ziarna lnu i konopi, które zagrabiano męskimi spodniami, w nadziei, że sprowadzi to do domu kandydata na męża.
Poszczenie przez cały dzień i modlenie się do świętego Andrzeja miało spowodować, że we śnie ujawnił on sylwetkę przyszłego męża. W dniu świętego Andrzeja panna ucinała gałązkę wiśni lub czereśni. Jeżeli zakwitła ona w wigilię Bożego Narodzenia, wróżyło to rychłe wyjście za mąż.
źródło zdjęcia: www.niam.pl |
Wróżby dziś Sens wróżb
obraz na zdjęciu:
autor: Siemiradzki "Noc Andrzeja" 1867
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze sa mile widziane, lecz proszę o podpisywanie ich, chociazby imieniem. Anonimowe wpisy o charakterze spamu bedą usuwane. Dziekuję.